Strona startowa Artykuły Ju-Jitsu w moim życiu

Ju-Jitsu w moim życiu


Zasady Ju-Jitsu:

''Ustąp aby zwyciężyć''

''Maksimum skuteczności przy minimum wysiłku''

''Przez czynienie dobra dla dobra ogólnego''

Maksymy Ju-Jitsu:

Pilność, czystość, uprzejmość

 

Aby lepiej zrozumieć czym dla mnie jest Ju-Jitsu na początek trochę historii i faktów, oczywiście w wielkim skrócie. Na początek odpowiedź na pytanie: co to jest Ju-Jitsu?

Ju-Jitsu to jedna z najstarszych sztuk walki pochodzących z Japonii, oznacza: „łagodną sztukę” (Ju – łagodna,  Jitsu – sztuka). Sztuka ta polega na wykorzystaniu ataku i siły przeciwnika, obracaniu tej siły przeciwko niemu, ze zdwojoną siłą i szybkością. W skład Ju-Jitsu wchodzi wiele technik znanych z innych systemów walki, np. z: Aikido, Judo, Kendo, oraz niektórych szkół Karate.

W tym momencie wypadało by pokrótce przedstawić osoby, które na przestrzeni wieków tworzyły zasady, techniki, pozycję w sferze fizycznej jaki i duchowej, czyli to wszystko co składa się na Ju-Jitsu.

Jako jednego z twórców Ju-Jitsu uznaje się Akyama Yoshitoki z Nagasaki, który wprowadził zasadę „Ustąp aby zwyciężyć”. Zasada ta wiąże się z pewnym zdarzeniem (legendą). Zimą Akyama obserwował gałęzie wiśni, które pod ciężarem śniegu uginały się i łamały, podczas gdy gałęzie wierzby uginały się, ustępowały i śnieg z nich spadał, a one wracały do swojego pierwotnego kształtu. Akyama w celu poszerzenia swojej wiedzy medycznej udał się na pewien czas do Chin, co miało miejsce w XVII wieku, gdzie zapoznał się z różnymi metodami ożywiania człowieka (techniki katsu), także z technikami akupunktury. Mistrzowi również zawdzięcza się wprowadzenie technik atemi-waza (uderzenia), które również sprowadził z Chin, podpatrując je od pewnej sekty religijnej. Stworzył on również szkołę Yoshin-Ryu w 1680 roku. Szkoła ta pozwoliła mu rozwijać swoje umiejętności walki wręcz. W programie tej szkoły było blisko 3000 ćwiczeń wykonywanych z zasadą ustępowania – „ju”, techniki medytacji inne.

Następną osobą która przyczyniła się do rozwoju tej piękniej sztuki, ale jakże przy tym bardzo trudnej jest prof. Jigoro Kano. Był on reformatorem Ju-Jitsu i twórcą jego sportowej odmiany – Judo. Był trzecim synem Jirosaku Mareshiba Kano, związanego z rządem wojskowym. Opracowując swój nowy system walki wręcz Jigoro Kano oparł się przede wszystkim na starym Ju-Jitsu, z którego usunął brutalne, niebezpieczne chwyty, ciosy i wprowadził nowe przepisy szlachetnej sportowej walki.

To wszystko pokazuje jak na przestrzeni wieków zmieniało się Ju-Jitsu. Dzięki mistrzom, których życiem były sztuki walki, stawało się coraz bardziej doskonałe, a jego maksymy i zasady nabierały praktycznego zastosowania, w wyniku czego stały się aktualne do dziś.

Cienka lecz wiotka gałązka wierzby uginająca się pod ciężarem śniegu, który w pewnym momencie ześlizguje się, a ona powraca do pierwotnej pozycji. To nic innego jak sztuka negocjacji, perswazji, umiejętność rozwiązywania problemów pokojowo.

„Maksimum skuteczności przy minimum wysiłku” – druga zasada Ju-Jitsu mówi o tym, że tylko sprawne ciało wraz ze sprawnym umysłem tworzą całość, zarówno w walce jak i w rozwiązywaniu codziennych problemów. Myśląc oszczędzasz swoją kondycję fizyczną i chronisz swoje ciało przed uderzeniami.

Ostatnia zasada brzmi: „Przez czynienie dobra, dla dobra ogólnego”. Myślę, że tego nie trzeba tłumaczyć. Prosta treść tak wiele znacząca nie tylko dla tych, którzy trenują sztuki walki.

Zasady Ju-Jitsu – trzy proste formuły, które dzisiaj z perspektywy siedmiu lat mojego życia spędzonego na sali ćwiczeń zwanej po japońsku dojo, nabierają coraz bardziej realne rysy. Moje pierwsze zetknięcie ze sztukami, czy jak kto woli sportami walki nastąpiło w wieku kilku lat, a było to podczas oglądania programu w telewizji o sztukach walki. Dzisiaj pamiętam tylko tyle, że był to film dokumentalny i to, że zafascynowała mnie nie tylko sama możliwość pokonania przeciwnika, stosując różne techniki kopnięć i uderzeń; a niezwykła i wręcz akrobatyczna sprawność fizyczna tych ludzi. I tak to się zaczęło! Pobliska łąka, piaskownica, rosnące nieopodal drzewa stały się areną moich pierwszych walk i wyczynów akrobatycznych .W myśl zasady, że skoro oni potrafią to czemu nie ja! Moje pierwsze przewroty, salta i kopnięcia skutkowały częstymi siniakami i zniszczonymi ubraniami. Coraz częściej w rozmowach z rodzicami pojawiało się pytanie o możliwość ćwiczenia sztuk walki.

I wreszcie stało się – początek trzeciej klasy podstawowej na korytarzu pojawiło się ogłoszenie o możliwości zapisu do sekcji Ju-Jitsu i zgoda rodziców plus moje przyrzeczenie, że nie będzie to kolidowało z nauką w szkole. Z mojego pierwszego treningu pamiętam szybkie bicie serca przed wejściem na dojo oraz brudne i bardzo mokre od potu dresy po zakończeniu treningu. I tak z treningu na trening w trakcie żmudnego wykonywania padów, pierwszych technik powtarzanych w nieskończoność, zaczęła docierać do mnie myśl, że rzeczywistość treningu nie wygląda tak różowo jak we filmie. Patrząc na ćwiczenia starszych kolegów zadawałem sobie pytanie kiedy ja dojdę do takiej sprawności. Zazdrościłem im tych kolorowych pasów zawiązanych na ich kimonach. Do tego doszły wątpliwości małego chłopca co do zasad Ju-Jitsu, bo jak zrozumieć oznaczy zwyciężać przez ustępowanie? Co do maksymy czystości, sprawa był jasna gdy w grę wchodziła higiena osobista i czystość ciała, ale czystość umysłu? wtedy było to niezrozumiałe. Wielkim przeżyciem był pierwszy egzamin i nominacje na biały pas zawiązany na moim kimonie przez mojego mistrza. To była pierwsza wskazówka, że tylko ciężka praca i upór prowadzą do celu. Często przypominam sobie to w chwilach kryzysu czy medytacji. Dzisiaj z perspektywy tych wszystkich godzin spędzonych na treningu w dojo, moich osiągnięć i porażek rysuje się całkiem inne spojrzenie na to co robię na co dzień, na moje  zaangażowanie na treningu, ale także w życiu poza dojo.

Wiem, że suche kimono po treningu oznacza czas stracony, który mnie cofa, a nie pcha do przodu. W czasach gdzie jest bardzo łatwy dostęp do różnego rodzaju używek, tzw. dopalaczy, czystość ciała i umysłu coraz bardziej przekonuje mnie, że ciężka praca i upór to jest to!

Na zakończenie trzeba powiedzieć, że systematyczny trening pod okiem mistrza na pewno doprowadzi do celu. ,,Ustąp aby zwyciężyć” – największe zwycięstwo jest wtedy gdy problem nie do rozwiązania, rozwiązuje się kompromisem lub ustępstwem, bez agresji i walki. O ile świat byłby piękniejszy, bardziej przyjazny człowiekowi, gdyby każdy umiał stosować tę zasadę. Coraz bardziej jestem przekonany, że droga w moim życiu związana z Ju-Jitsu to droga prawidłowa. Na pewno nie będzie to droga łatwa, bez zakrętów, ale wiem że to co wyniosłem już dotąd i wyniosę w przyszłości ćwicząc Ju-Jitsu pozwoli mi na szybsze rozwiązywanie problemów w moim życiu.

 

Autor: Łukasz Budner (1 KYU Ju-Jitsu), Konińskie Centrum Ju-Jitsu